#4 Nothing Special in Hell: Kakao

Lekko przestraszona, obróciłam się powoli. Za mną stał chłopak z roztrzepanymi, brązowymi włosami i o głębokich, również brązowych oczach z niemałą blizną na policzku. Ubrany był w zwykłe czarne bokserki oraz biały podkoszulek. Przełknęłam ślinę. Widać też nie mógł spać, ale chwilę... Czy tu mieszkają sami faceci, czy jak?!
- Ty jesteś ta nowa, prawda? - zapytał. Przytaknęłam tylko. Teraz zauważyłam, że ma zabandażowane ręce... Z przeciekającą krwią. - Też nie możesz zasnąć? Masz może ochotę na kakao? - zaproponował, a ja znowu tylko cicho pokiwałam głową. Otworzył jedne z drzwi, wpuszczając mnie do kuchni o białych, mdłych kafelkach. Oparłam się o zimną ścianę, przyglądając się jak mój nowy znajomy sporządza kakao. Najdziwniejsze było to, że byłam w domu pełnym, psychopatów, morderców, demonów i tam nie wiem jeszcze kogo, a będę sobie piła z jednym z nich kakao. Czy ktoś mi wytłumaczy o co tu chodzi?! Ja się już całkowicie w tym pogubiłam...
- Jestem Toby - powiedział podając mi kubek z ciepłym napojem. -  A ty? -  zapytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc po prostu wzruszyłam ramionami. - Świeża krew jest bezimienna... - powtórzył z westchnieniem to samo co Ben. Zaczyna mnie to określenie już z lekka wkurzać... Wzięłam łyk mojego kakaa i trochę się rozluźniłam. - Mogę cię o coś zapytać? - rzekł po chwili milczenia. Ponownie kiwnęłam głową na tak. - Czy ty umiesz mówić? I co się stało z twoimi oczami? Ustami? - momentalnie dotknęłam swoich warg, które, jak się okazało, krwawiły. Uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, umiem mówić - zaczęłam odpowiadać. - Oczy sobie wypaliłam, a usta od czasu do czasu nacinam... - powiedziałam nie odrywając pustego spojrzenia od swojego kubka.
- Dlaczego pozbawiłaś się wzroku?
- Nie pozbawiłam. Widzę normalnie…
- Spoko… Ale tak serio, to jaki był powód tego czynu?
- To długa historia... - westchnęłam.
- Mamy całą noc... - odrzekł z uroczym uśmiechem.
- Okej, więc... Wszystko zaczyna się od liceum. Byłam... Jakby to powiedzieć... Gnębiona, wyzywana, ogólnie nielubiana... - uśmiechnęłam się krzywo. - No i tak sobie pewnej nocy, kiedy byłam zdruzgotana tym wszystkim, sięgnęłam po zapalniczkę. Bolało strasznie, więc również nie potrafiłam się powstrzymać od krzyku. Przybiegł sąsiad i zadzwonił po karetkę. Trafiłam do szpitala, a następnie jeszcze tego samego wieczoru z niego uciekłam. Pragnęłam tej nocy zemsty, skoro wypaliłam sobie oczy to chyba byłam do wszystkiego zdolna, prawda? - zerknęłam na niego. Słuchał uważnie, przyglądając mi się tymi swoimi brązowymi oczami. Nogi zrobiły mi się jak z waty. - Będąc w domu wykonałam własnoręcznie taką rękawiczkę, ze sztyletami. Potem wróciłam do szkoły i po kolei wszystkich zabijałam. Na samym końcu, kiedy usłyszałam syreny policyjne wszystko podpaliłam - uśmiechnęłam się jakby dumna z tego co powiedziałam.
- Szkoda, że tego nie widziałem... - mruknął, jakby było mu z tego powodu smutno.
- Nie żałuj. Zgaduję, że widziałeś o wiele lepsze scenerie… - gdybym mogła, wywróciłabym oczami. - Opowiedziałam ci swoją historię, teraz twoja kolej... Dlaczego masz zabandażowane ręce oraz ranę na policzku?
- Moja historia jest inna, bardziej skomplikowana. Ja nie wybrałem, bardziej zostałem zwerbowany - odrzekł biorąc łyk napoju.
- Zwerbowany? - powtórzyłam nie rozumiejąc.
- Zwerbowany... Wybrany... Coś w tym stylu... A najlepsze jest to, że z poprzedniego życia nic prawie nie pamiętam… Tylko urywki i kilka twarzy – westchnął smutno. - Wiem, że wybrał mnie S. Dokładnie nie wiem dlaczego, ale zadawanie mu pytań nie jest dobrą opcją.
- Kim jest "S"?
- A kto cię tu sprowadził? On, bez twarzy... Nazywamy go w skrócie "S". Nie jestem pewny czy to z szacunku, czy może ze strachu. Tak się jakoś przyjęło - powiedział po czym wziął łyk kakaa.
- A... A jest was więcej? Tych zwerbowanych? - chyba jestem bardziej ciekawska niż on.
- Czwórka... Nazywamy się Proxy's. Jestem tam ja, Masky'ego już znasz i jeszcze Hoody oraz Kate, ale ich poznasz przy okazji.
- A ile jest was... Wszystkich?
- Nie wiem, dużo. Zawsze może ktoś dojść.. - uśmiechnął się ku mnie. - Ogólnie to trudno zliczyć. Ktoś może wyjść na zewnątrz, a ktoś, jeszcze inny może nagle wrócić.
- Hm... Jak wyjść na zewnątrz? - naprawdę chciałabym to wiedzieć. Toby się w odpowiedzi tylko zaśmiał.
- O nie, nie powiem ci dopóki sam S. ci tego nie powie. Na mnie nie licz!
- Co? Dlaczego? - zdenerwowałam się z powodu tej niewiedzy.
- Chodzi o to, że... Że jesteś świeżą krwią.
- O co chodzi z tą "świeżą krwią"? - moje zirytowanie rosło.
- Po prostu jesteś nowa, a z doświadczenia wiem, że nowi nie umieją się zahamować przed kolejnym morderstwem, ze mną było tak samo. Nie potrafiłem nad sobą zapanować. Czułem rządzę krwi. Nawet rzuciłem się na S. z siekierami - po raz kolejny usłyszałam jego uroczy, lekki śmiech. - Więc przykro mi, ale ci nie pomogę - trudno było się z nim nie zgodzić. Odkąd tu jestem, mam straszną ochotę rozpruć komuś flaki. - I jest jeszcze coś... - rzekł po chwili milczenia.
- Co? - napiłam się łyka.
- S. będzie próbował przeczesać twój umysł. Będzie szukał twoich słabych stron. Po prostu będzie wiedział o czym myślisz. Czasami możesz czuć delikatny ból głowy, potem się przyzwyczaisz...
- Czyli on mi będzie grzebał w głowie?
- Tak... - westchnął.
- Na co mu to?! - zirytowanie sięgnęło zenitu.
- By móc nad tobą zapanować, kiedy będą z tobą kłopoty, ale nie martw się, może da ci spokój... Różnie to bywa - wzruszył ramionami. Ja nie wiedząc co myśleć, znowu się napiłam. Czułam jak usta zaczęły mi jeszcze bardziej krwawić. Toby podał mi jedną z chusteczek leżącą na blacie, na przeciwko nas, a ja szybko wytarłam wargi. - Każdy to przechodził. - dodał, a ja zrobiłam to co on, wzruszyłam ramionami. - Dobra, powinniśmy się zmywać, zaraz się pewnie zbudzi reszta... - powiedział odkładając pusty kubek. Ja po chwili uczyniłam tak samo. - Może odprowadzić cię do pokoju? - zapytał z szelmowskim uśmiechem. Przytaknęłam.
Wyszliśmy z tej kuchni i udaliśmy się wzdłuż "holu szpitalnego". Było ciemno jak w egipskim grobowcu. Zerknęłam na chwilę na Toby'ego, stwierdzając imponujący fakt...
- Nie wyglądasz jak typowy psychopata... - powiedziałam robiąc zdziwioną minę, a on znowu się zaśmiał. Sympatyczny koleś, już go lubię.
- Ja tak śpię! Nie pójdę przecież do łóżka z siekierami! - głupi stwierdziłam fakt, echm.
Doszliśmy w końcu do mojego pokoju z numerem 39.
- To dobranoc! Pchły na noc! Karaluchy pod poduchy! - rzekł wesoło Toby. - Jakbyś coś chciała jestem pod 60!
- Spoko, to... Dobranoc - pożegnałam się i zamknęłam drzwi. Prawie od razu padłam na łóżko, próbując zasnąć. Mimo wypitego ciepłego kakaa oraz dosyć dużego zmęczenia, nie udało mi się usnąć. Sięgnęłam po czarne bojówki, w których znalazłam moją kochaną rękawiczkę. Założyłam ją i wysunęłam ostrza. Przyglądałam się przez chwilę błyszczącym, srebrnym sztyletom, po czym zaczęłam nacinać swoje dolne wargi. Na początku bardzo delikatnie, a potem coraz mocniej. Nie zwracałam uwagi na przeszywający mnie ból, po prostu cięłam. Krew spływała mi po twarzy, kapiąc na białą pościel. Uwielbiałam to uczucie jak krew dotykała mojej skóry. Czułam ją też na języku, przyjemny smak. Dziś robiłam to inaczej niż kiedyś. Wcześniej nacinałam powoli, małymi kreskami, by nikt nie zauważył, ale przecież teraz nie muszę się tym martwić, prawda? Teraz cięłam pewniej oraz mocniej. Tak mnie to wciągnęło, że przez przypadek przecięłam sobie podbródek. Przestałam i zamknęłam oczy. Czułam jak się we mnie wszystko gotuje. Serce biło jak szalone, mimo to ja byłam spokojna. Twarz mi krwawiła, a ja nie zamierzałam nic z tym robić. Czerwona ciecz spływała mi po szyi, plamiąc białą koszulkę. Rozkoszowałam się jej smakiem. W tej chwili nic nie miało znaczenia. Moje serce momentalnie zaczęło zwalniać, a ja byłam coraz bardziej rozluźniona. Odłożyłam rękawiczkę na bok i po prostu się położyłam, nic nie robiąc z ranami i krwią na twarzy. Zasnęłam.
Śniła mi się masakra w liceum. Czułam zapach spalenizny. Słyszałam jęki. Widziałam krew, odcięte głowy, rozprute brzuchy, bijące serca. Żywa lekcja anatomii. Stos spalonych ciał.

Komentarze

  1. W końcu! W końcu coś dodałeś! Alleluja!*melodyjka po rzuceniu holy granade w wormsach*
    Ja codziennie po kilka razy wbijam tutaj z nadzieją, że będzie jakiś rozdział no i jest :D
    A przechodząc do rozdziału...zajebisty. Szczególnie Toby. Weź no! Jest taki miły *^*
    I reakcja naszej bohaterki na to, że pan S. będzie myszkować w jej głowie, świetna.
    Jak zwykle czekam na kolejne rozdziały nie ważne czy CW czy NSiH, wszystko mnie zadowoli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy23:11:00

    Nareszcie jest! Super! Jak zwykle świetne opowiadanie a każde następne jest lepsze od poprzedniego i tak ciągle. Komentuję tak jak obiecywałam, że następnym razem NSiH skomentuje, wiem, że trochę długo po dodaniu ale nie miałam dostępu do komputera. Nie wiem co napisać wobec geniuszu Twoich opowiadań, po stokroć świetne! :D Czekam na kolejne notki! I na jakąś z South Park bo mnie ciekawość zżera, a może raczej wyżera flaki (powoli i boleśnie). A mój 'nałóg' ją tylko podjudza bo jest nienasycony 8D
    Świetne po raz wtóry.
    Pisz dalej bo świetnie Ci to wychodzi!
    Serdeczna Tarcza!
    -ViAnna

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejooo!
    Przybyłam tu dziś rano i wszystko przeczytałam jednym tchem i...
    WOW! WOW WOW WOW!!!!!!!!!
    JAKIE BOSKIE, EPICKIE ZACZEPISTE!!!!!!!
    Wyszczerz na mordce :D :D!!!!
    Ej, jestem zauroczona Twoimi opowiadaniami! Na maxxxxxa zauroczona i zaintrygowana :))).
    NSiH- fajnie, uwielbiam proxy! Toby to już wogóle, mój ulubiony "pracownik od S.". A Fire jest świetną postacią :3
    CW- awww *.*! CW to jest majstersztyk! Kocham creepypaste, ale to opowiadanie kocham jeszcze bardziej <3, wspaniałe i niesamowite!!!!! :D!!! Moje ulubione postacie w jednym miejscu... Ach, spełnienie marzeń **!
    Jejciu, ale mnie to jara ;) ^.^
    Już przestaje się rozpisywać, bo komentarz będzie dłuższy od rozdziału xD.
    Ale to naprawdę jest prze-prze-prześwietne!
    No to co, czekam na następny wpisik z niecierpliwością :D!
    Weny życzę, dużo, dużo weny **!
    I ciepełka, bo teraz bardzo zimno ^-^.
    Pozdrawiam Cię serdecznie, powodzenia w pisaniu :*!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy01:08:00

    www.unhubris.vg1.pl About Ben. Explore.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz